Tak, to wlasnie dzisiaj nastal ten dzien. Wiedzielismy, ze zbliza sie nieublaganie, ale kazdy z nas liczyl, ze to jeszcze nie teraz... jescze nie teraz...
O co chodzi? O alarm przeciwpozarowy :) Jako, ze brytole sa lekko zboczeni na punkcie pozarow (chyba im tak zostalo po ostatnim pozarze londynu w XVIIIw kiedy to splonelo 2/3 miasta), organizuja nam co jakis czas szkolenia, pogadanki i probne alarmy :)
Dzisiejszy alaram nie byl wyjatkowy, 7.30 z zegarkiem w reku wyje syrena i wszyscy maja kilka chwil by wyjsc na zewnatrz. Wszystko byloby ok, gdybym wtedy akurat nie bral prysznica :D. Tak wiec 7.30 rano, zimno jak cholera, a ja w reczniczku, na boska, przed domkiem i czekam az sie skoncza cwiczenia :/.
Wesole jest zycie studenta ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
było brać prysznic akurat jak robili ćwiczenia? twoja wina ;)
Hahaha jak ja pamiętam te stare dobre czasy bezlitosnych pobódek... :P
Prześlij komentarz