niedziela, 20 grudnia 2009

Odrobina humoru

znalezione na RHF:

Here's an original (to my best knowledge) by Donald Simmons that was posted to a kind of strange thread on ncsu.general...

[Note - posted with Andy Simmons' permission. My thanks to him - ed.]


From: dasimmon@unity.ncsu.edu (Donald Andrew Simmons)
Subject: Re: Yoda Grammar
In article <4l01ke$ivr@taco.cc.ncsu.edu>,
Ravi K. Swamy wrote:
>
>>Ever wonder if there are others of Yoda's race, and if they speak the
>>same way?
>
>Oh, the horror.
Imagine the yoda-men in the office, around the water cooler.


Yoda 1: Hello, Bill.
Yoda 2: Morning, Hank.
Yoda 1: Finish that proposal, you did?
Yoda 2: Yes, finally. Quite a chore, it was.
Yoda 1: That Henderson, he is a slave driver, eh?
Yoda 2: Yes. To kick his ass I'd like. "There is no try, only do."
Asshole he is.

sobota, 5 grudnia 2009

Wilgotna strona medalu

Trochę czasu już minęło od ostatniego postu na tym blogu, tak więc postanowiłem coś opublikować. Tym razem parę zdjęć z naszego domu - tym razem od tej gorszej strony ;)
Jak sam tytuł mówi - tym razem troszkę ponarzekam na brytyjską architekturę - brak odpowiedniej wentylacji :D

Pora monsunowa w naszej łazience:


Nie do końca wiemy co to jest, ale jest wilgotne i powiększa z dnia na dzień :P
(wejście do kuchni)


Tak wygląda okno w moim pokoju codziennie rano


Informacje naukowe:
- oddałem już wszystkie eseje, wyniki po 2 tygodnie
- oficjalnie kończę semestr pierwszy
- we wtorek wizytuje we Wrocławiu :D

sobota, 24 października 2009

Pożar na Waunfawr

Dzisiejszy dzień przyniósł odrobinę emocji :)

otóż wracając z miasta ze współlokatorami, już na ulicy Maeshendre (na ktorej mieszkamy), nagle otworzył drzwi jeden z naszych sąsiadów i spokojnym tonem pyta:

- "Sorry chłopaki, macie może chwilkę? Bo pali mi się w kuchni".

Pędem udaliśmy się do kuchni jegomościa i ku zaskoczeniu wszystkich ujrzeliśmy kuchenkę w ogniu :D O dziwo również w całym jego domu - ani gaśnicy, ani fire-blaknet'u.

Łukasz na jednej nodze skoczył do nas i przyniósł ognioodporny koc, którym ugaśiliśmy pożar.

w ten oto piękny sposób zarobiliśmy butelkę wina i wdzięczność sąsiedzką :D

czwartek, 8 października 2009

mieszkając w lazarecie

Godzina 1 nad ranem,
czas się ułożyć do snu.

Godzina 3 nad ranem,

sen nie nadchodzi. zamiast snu falami nadchodzą dreszcze spowodowane gorączką.

Godzina 8 rano,

Zza ściany dobiega mnie przeraźliwy odgłos suchego kaszlu. Ach, to tylko Kuba powoli się budzi.

Godzina 10.30

Podobny dźwięk słychać zza drugiej ściany, teraz już mam pewność, że Łukasz również dochodzi do siebie.


Ostatnio w naszych skromnych progach zapanowało tzw Freshers Flu, czyli nic innego jak "grypa przyjezdnych" (bardzo luźne tłumaczenie). W zasadzie było to nieuniknione - na podstawie tego typu przeziębień w Aber można by regulować zegarki. Łatwo pojąć czemu - nagle w jedno miejsce przyjeżdża 8k ludzi z różnych stron świata przywożąc ze sobą to, co mają najlepszego ;)

Nie ma jednak tego złego, dzięki dyskomfortowi przeziębień, przypomnieliśmy sobie o cudzie techniki potocznie zwanym centralnym ogrzewaniem. Jeszcze dzisiaj spróbuję je uruchomić. Trzymajcie kciuki ;)

pozdrawiam

Marek

sobota, 3 października 2009

Aberystwyth II

Cóż, w życiu każdego studenta przychodzi taki dzień, smutny dzień, tak widać trzeba, gdy rok akademicki się rozpoczyna. Tak więc od wczoraj - "akademicka rutyna" mode on. W tego rocznym menu znajdziecie państwo (w nawiasach uproszczone tłumaczenie dla nie-anglofonów):

1. AGE OF PROPAGANDA: INTERNATIONAL POLITICS AND MASS PERSUASION IN THE TWENTIETH CENTURY (era propagandy)
2. INTERNATIONAL CONFLICT RESOLUTION (rozwiązywanie konfliktów międzynarodowych)
3. RELIGION AND POLITICS IN THE MIDDLE EAST (religia i polityka bliskiego wschodu)
4. STUDYING HAMAS (przedmiot poświęcony Hamasowi)
5. THE COLD WAR (zimna wojna)
6. UNDERSTANDING TERROR (zrozumieć terror)

Do tego dochodzą mi jeszcze dwie godziny języka francuskiego w tygodniu, który oczywiście sobie dokupiłem w ramach programu Learn for Life (info w Old College).

Żeby nie zostać posądzonym o bycie drętwym, zamieszczam obrazek ilustrujący humor życia studenckiego ;)

poniedziałek, 21 września 2009

Meashendre 27

Jako, że rok akademicki już tuż, tuż, ja zaś już wróciłem do Aberystwyth, wypadałoby zamieścić nową notkę. Zatem - zacznę od nowego lokum znajdującego się 500m od uniwersytetu i 50m od małego supermarketu, na osiedlu Waun Fawr. Domek 5cio osobowy, szeregówka, 2 lazienki, garaz, ogrodek - 65 tygodniowo bez rachunków.



ogródek:



salon:



Pokój:






niedziela, 20 września 2009

W dordze do Aberystwyth

po miesięcznej nieobecności doszedłem do wniosku, że wypadałoby co nieco napisać na tym blogu, inaczej pewno rychło bym go porzucił ;)

tak więc:

Po długich wakacjach pełnych różnych niespodzianek - lepszych i gorszych, przyszedł dzień, tak widać trzeba, w którym rozpoczął się powrót w uczelniane progi.

W obecnej chwili jestem na lotnisku w Bristolu i czeka mnie dłuuuuuga noc w oczekiwaniu na pociąg, który mam dopiero za 10 godzin... Na szczęście udało mi się znaleźć darmowy hotspot, mam ze sobą trochę filmów, parę książek i gazet - nie będzie źle :) jeszcze tylko by dorwać się do jakiegoś automatu z kawą i nie będzie na co narzekać :D


pozdrawiam

PS: DO ZAPAMIĘTANIA - nigdy nie podróżować z nocy w sobotę na niedzielę do Aber. W niedzielę nie kursuje komunikacja miejska, pociągi za to mają zredukowany plan.

piątek, 10 lipca 2009

Rok pierwszy studiów - zaliczony :D



No to pierwszy rok oficjalnie mam już za sobą :) Teraz nie pozostaje nic innego jak tylko zacząć ubiegać sięo pożyczkę na rok 2 oraz szukac tanich biletów lotniczych na wrzesien :)

Co najciekawsze, byłem przekonany, że wyniki z semestru drugiego rozłożą się dosłownie na odwrót, proporcjonalnie do czasu jaki spędziłem nad tymi przedmiotami :P

środa, 8 lipca 2009

Komentarz wakacyjny


środa, 10 czerwca 2009

w kraju Lachów

Przegląd tygodnia studenckiego:

Koniec sesji!
(tak, tak moi mili - miesiąc przed wami :D) - duzo roboty, mało powtarzania - bo nie można przecież nazwać powtarzaniem gdy wcześniej się nie umiało :D
- 3 egzaminy pod rząd,
- 2u dniowe przerwy,
- 2 godziny na kazdy egzamin
- 5 esejów do napisania
- dziesiątki definicji do wykucia
- 40% potrzebne by zaliczyć każdy moduł :D

Nowe lokum
Udało się załatwić całkiem niezły dom niedaleko uni za calkiem rozsadne pieniadze.
Od września będę mieszkać na ulicy o typowej walijskiej nazwie Maeshendre na osiedlu Waunfawr :D (konia z rzędem temu, kto wie jak to wymówić :D)

Wakacje
Dzisiaj - dnia 10 czerwca roku 2009 przykladem najwiekszego polaka - i nie mysle tutaj o Kwaśniewskim - ucałowałem płytę wrocławskiego lotniska :D czyli inaczej - wakacje czas zacząć! :)

notka troche nudna, zdjęć brak - jako usprawiedliwienie napisze, ze aparat pojechal do Polszy kilka dni przede mną :)

środa, 27 maja 2009

Clarah 2

26.05, dwa dni przed egzaminami, po ciezkiej nauce nadszedl czas by sie rozerwac :)

Padło na Clarah, tym razem jednak doszlismy z Kubą do wniosku, że przydałoby się coś poprowadzić.
Po krótkich konsultacjach z kolegami z AMC (aberystwyth mounteneering club) usłyszeliśmy, że wspinaczka z prowadzeniem na klifach w Clarah jest niemożliwa, że skała krucha, że nie ma asekuracji, że... i że...

Pod samymi skałami okazało się jednak, że spity są, tylko dobrze pochowane :D skała choć krucha, okiem Polaka zdatna do wspinaczki :)

Oto dowód :) :



nasza asekuracja, w razie gdyby jedno puściło:




Troche nam podłoża wymyło, wcześniej było ok. 60cm wyżej :)


Powrót do Aberystwyth:

niedziela, 3 maja 2009

Vivat Maj, Trzeci Maj!

3.05 - Jako student nauk politycznych czuję się w obowiązku co nieco napisać ;)

Zatem ogłoszenia parafialne:

W niektórych oknach Aberystwyth pojawiły się biało-czerwone flagi, nie zabrakło takowej i w moim oknie ;)
Dzisiaj świętujemy 218 rocznicę uchwalenia najstarszej konstytucji w Europie. Trójpodział władzy, ograniczenie przywilejów szlacheckich, objęcie pospólstwa opieką prawa i administracji rządowe, zniesienie liberum veto - to tylko niektóre zmiany jakie jej zawdzięczamy ;). Można jeszcze wspomnieć o kilku innych zmianach tj, wprowadzenie Monarchii dziedzicznej na miejsce Rzeczypospolitej Obojga Narodów, odebranie prawa głosu nie posiadającej żadnej nieruchomości "hołocie", prawo głosu tylko dla mężczyzn, rząd 5-osobowy - ale wtedy mógłbym zostać posądzonym o propagowanie poglądów czołowego monarchisty polskiego - JKM (i wcale nie mam tu na myśli jego królewskiej mości ;) ).

Następnie już mniej politycznie - czyli troszkę o życiu:

W ciągu ostatniego tygodnia przewinąłem się przez kilka kierunków na uni i coś czuję, że to nie koniec mojej migracji ;) Wyruszyłem z InterPol and International History, obecnie zatrzymałem się na International Politics and Strategic Studies, mam jednak nadzieję, że uda mi się przepisać na International Politics and Peace, Conflict and Security.

Niedawno również rozpocząłem pracę jako Steward w Students Union. Praca w godzinach nocnych - krótko rzecz ujmując - dbanie by brytole sobie nie zrobili krzywdy podczas zabawy.

Dla rodziny specjalnie napiszę, że zacząłem już oficjalnie powtarzać do egzaminów ;) (wszyscy dobrze wiemy jak jest ;) ).

No i na zakończenie wycinek ze studenckiej książki kulinarnej:

"Żurek po Studencku na 2 osoby"



1l wody
1 duży kartofel
2 pieczarki
0,5 cebuli
150g kiełbasy z lidl'a (jest tylko jedna dostępna)
1 kostka bulionowa
1 opakowanie żurku z proszku
3 jajka
płaska łyżka masła lub innego tłuszczu
przyprawy wedle własnego uznania





Smacznego!

czwartek, 2 kwietnia 2009

Wieczór na plaży w Clarah

No to się rozpędziłem! Wczoraj pierwsza notka, dzisiaj kolejna - kurde! jak tak dalej pójdzie, to całą książkę napiszę :)

Dzisiejszy dzień miną pod znakiem oddania eseju oraz wspinaczki w na plaży Clarah. Jako, że trafiła się naprawdę śliczna pogoda szkoda było nie wykorzystać dnia. Poniżej kilka ładnych fotek z dnia:













środa, 1 kwietnia 2009

Podusmowanie marca

Witam po długiej przerwie,

Trochę czasu minęło od ostatniego postu, ale w sumie w tym czasie niewiele się działo.

Po pierwsze - udało mi się dostać wreszcie dostać national insurance number :) najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że nie dostałem tej informacji od instytucji, która się zajmuje wydawaniem NIN, a od lokalnego fiskusa, który prosi mnie o rozliczenie się z podatków :D

Po drugie - skończyłem już wszystkie eseje, w sumie zajęć też niewiele pozostało - jednym słowem mam wolne aż do egzaminów w maju :)

Po trzecie - udało mi się dostać na job interview w Students Union - wyniki poznam w przyszłym tygodniu

Po czwarte - czwartego bieżącego miesiąca znajdę się na ojczystej ziemi :)

Po piąte i ostatnie - niedawno odbyło się burlesque party u 5M (Marta, Marta, Malwina, Monika, Monika :D). Dziewczyny! Muszę przyznać, że dawno nie pojadłem tak dobrze i tak smacznie jak u was ;) Biję pokłony! :)

Kilka fotek:






Nasze gospodynie (w większosci ;) )



była i fajka wodna


Kolejna szałowa kreacja



I na koniec coś dla fanów Desperate Housewives, czyli kobieta pracująca ;)





piątek, 13 marca 2009

znowu eseje...

po raz kolejny przyszedł taki czas, smutny czas, tak widać trzeba...
inaczej rzecz ujmując - czas esejów.

1 - esej z każdego modułu
3 - moduły, zatem łącznie 3 eseje
40 - tyle procent jest wart każdy esej w ostatecznym rozliczeniu z modułem
2000-2500 - tyle słów musi mieć każdy esej

Wyzwanie nie należy do najcięższych, aczkolwiek jest bardzo upierdliwe ;) Przekopywanie stert prac akademickich, selekcja informacji, cóż... studia, nie? :D

Hity i przeboje najbliższych tygodni:

16 marca, godzina 12.00 - World Politics in the Age of Two World Wars - "Why did Japan attack the US Pacific Fleet at Pearl Harbor in December 1941?"

30 marca, godzina 12.00 - Politics in Europe - What criteria should be used to judge whether or not a country has made a successful transition to democracy? Does Russia meet these criteria?

2 kwietnia, godzina 12.00 - War, Strategy and Intelligence - "How has technology changed the nature of war since 1850?"

piątek, 27 lutego 2009

Zdałem! :)

Pierwsze koty za płoty (jak to mawiał dyrektor schroniska), wszystkie moduły pozaliczane :)

A teraz czas świętować, bawić się, tańczyć, śpiewać! ...i brać się za eseje, bo niedługo termin oddawania prac :/



środa, 18 lutego 2009

blackout

No to mieliśmy w naszej wiosce studenckiej PJM (900 mieszkańców) małe problemy z zasilaniem. W okolicach północy zgasło światło, włączyło się zasilanie awaryjne (tylko na korytarzach) oraz... alarm sygnalizujący brak zasilania! :)

No! ale nie ma tego złego, wszyscy wyszli na ulice, odpalali muzykę w autach, kilka osób też rozpaliło ognisko :) W końcu przyjechały służby porządkowe by spacyfikować brać studencką, w tym momencie w niebo wystrzeliły sztuczne ognie :D

Brytyjczycy, którzy panicznie boją się ognia, omal zawału nie dostali ;)


PS: Zasilanie wróciło w jakoś po 2.00a.m., wraz z jego powrotem ucichły alarmy.
btw. teraz mamy rosyjską ruletkę z mięsem z zamrażarki ;)

poniedziałek, 9 lutego 2009

Uniwersalny środek płatniczy?

Ostatnio grając w karty zauważyłem, że dwie monety, wydane w ramach reszty w sklepie, różnią się od pozostałych przedstawiających wizerunek Eli II

Oto 1 cent amerykański


Panie i Panowie! A to dopiero gratka! 25 JAMAJSKICH centów :)
Free Image Hosting at www.ImageShack.us

Hm... Uniwersalny środek płatniczy czy może jakaś potajemna unia gospodarcza? :D


poniedziałek, 2 lutego 2009

Przegląd Lokalny

Jako, że ostatnio zostałem upomniany z powodu zbyt dużej ilości słowa pisanego w moich notkach, tak więc dzisiejszy wpis będzie dokładnie opisany przez zdjęcia ;)

Ostatnio coraz częściej spotykamy się by pograć w pokera. Póki co wygrana złożona ze stu jednopensówek bądź podartych papierków jest jak najbardziej satysfakcjonująca ;)


Kolejnym wydarzeniem było upieczenie babeczek :D

Które się całkiem nieźle przyjęły


Proszę Państwa! Pierwsza na świecie w pełni zadowolona kobieta :D


Kolejnym, zaskakującym, wydarzeniem - jest opad śniegu, który - nie powiem - skutecznie demotywował do wyjścia na rejestracje studencka :D
Free Image Hosting at www.ImageShack.us


PS: Mam zajęcia tylko przez 3 dni w tygodniu :D

poniedziałek, 26 stycznia 2009

dziwny kraj

dzisiaj mało o studiach, więcej o życiu. Otóż w życiu każdego prawdziwego mężczyzny przychodzi taka chwila (niektórzy twierdzą - straszna chwila) kiedy to ku ogólnemu zdziwieniu przestaje działać lampka nocna i za cholerę nie da się w spokoju poczytać książki.

Tak więc po długich poszukiwaniach po całej skromnej mieścinie udało mi się namierzyć sklep gdzie mogłem stać się, poprzez drogę kupna-sprzedaży, szczęśliwym posiadaczem substytutu żarówki "made in Europe"
Nie byłoby w tym nic szczególnego gdyby nie jeden fakt. Otóż:
1 żarówka 60W/240V to wydatek rzędu 2.50L
10 (słownie DZIESIĘĆ!) żarówek 40W/240V to koszt uwaga! 1.63L




Tak więc stałem się szczęśliwym posiadaczem 10 żarówek, które mi wystarczą do końca życia w UK ;) Jeżeli kiedykolwiek w czyimś domu nastanie przerażający mrok - nie lękajcie się! Przybędę na ratunek ;)


dziwny kraj...

sobota, 24 stycznia 2009

exam, exam, exam

na wstępie, żeby mniej więcej wprowadzić w nastrój "sesyjny" proponuje odwiedzić stronę
link ;)

Dla mnie już sesja na szczęście/nieszczęście (zależnie od wyników) się skończyła.

Sesja studenta interpolu w liczbach:
1 - tydzień trwa sesja
2 - godziny trwał każdy egamin
3 - egzaminy miałem do napisania w trakcie sesji
5 - esejów do napisania
5 - definicji z zakresu trzeciego świata do wyjaśnienia
20-30 - tyle funtów kosztuje ewentualna poprawka :D

A teraz, żeby już nie przedłużać, napisze tylko, że dziś wieczorem wypada wreszcie pójść w tango! :) Wszelkie oszczędzane dobra luksusowe dzisiaj zostaną spożytkowane z należytym im przeznaczeniem ;)

Free Image Hosting at www.ImageShack.us

czwartek, 8 stycznia 2009

.na walijskiej ziemi

Dnia 31 grudnia roku pańskiego 2008 nastał ciepły, słoneczny poranek. Coraz dumniej wznoszące się słońce ewidentnie nie miało nic wspólnego z trzaskającym mrozem we wschodniej Polsce. Pewnym krokiem wkroczyłem do holu portu lotniczego im. czołowego polskiego astronoma, czekając na nieuniknione. Godzina odlotu zbliżała się nieubłaganie, ja zaś nie chciałem z nią walczyć. Trzy espresso i 5 Davidoff'ów później wysiadłem w miejscu wiecznie spowitym mgłą. Czy to zaś była 'a mist', 'a fog', czy tez 'a haze' - tego już nawet najstarsi brytyjscy górale nie wiedzą.

Tak wyglądałby początek noworocznej notki gdyby tylko chciałoby mi się ciągnąć całe to grafomaństwo. Na wasze szczęście szybko wymiękłem ;)

Wracając do tematu - sylwester w kraju szczęśliwych owiec nie zalicza się do największych szaleństw mojego życia, na pewno jednak zalicza się do jednych z przyjemniejszych. W sam jego przebieg nie ma co się zagłębiać, warto jednak wspomnieć, że brytyjczycy sprawili mi duży zawód swoim świętowaniem. Godzina 0 została uczczona kilkoma marnymi wystrzałami, które zresztą przegrały z nocnym widokiem na Constitution Hill.

To było tydzień temu. A co jest teraz? Teraz sejsa jest tematem numer jeden oraz niemoc jaka wszystkich ogarnia gdy przychodzi czas otworzyć książki ;) Ale to już temat na zupełnie inną historię ;)

Regards!